Polski fighter w gdańsko-sopockim obiekcie zmierzy się z Amerykaninem Olim Thompsonem. Zawodnicy ci doskonale się znają jeszcze z występów w strongmanach. Wówczas górą z bezpośrednich pojedynków niemal zawsze wychodził Mariusz Pudzianowski. Czy tym razem będzie podobnie?
"Dominator", przy każdej nadarzającej się okazji, powtarza, że w ringu nie będzie "pieszczenia" i wychodzi on po, by "się lać". Niemniej, będzie to zdecydowanie najtrudniejszy pojedynek w karierze naszego fightera, w którym to pierwszy raz nie jest stawiany w roli faworyta.
"Pudzian" słynie jednak z woli walki i wielkiego serca. Jak sam przyznaje, do wszystkiego dochodził ciężką pracą, czasami nawet był całkowicie osamotniony.
- Wszystkie mistrzostwa świata w strongmanach zdobyłem sam, osobiście. Nikt mi nie pomagał. Czasami zagniatała mnie sztanga, wtedy spod niej uciekałem. Powtarzam - nikogo na sali nie było - przypomina czasy, kiedy walczył jeszcze w strongmanach Pudzianowski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz